14.09.2012

Rozdział piętnasty.

Im bliżej było do meczu w gdańskiej Ergo Arenie, który miał odbyć się w sobotę, jedenastego lutego o 18, tym bardziej wyczuwała tą dziwną atmosferę, która panowała między Nowakowskim a nią. Niby było tak samo jak zwykle, ale było widać a nawet można było wyczuć, że coś jest nie tak. Nie rozmawiali tak jak wcześniej, nie żartowali. Coraz mniej czasu spędzali razem. Wiedziała, że coś się zmieniło, ale gdy zapytała go o to, co się dzieje, ten tylko zbył ją słowami, że coś jej się wydaje. Ale nic jej się nie wydawało. Dalej było tak samo – inaczej.

A dzisiaj otrzymała wiadomość tekstową od Piotrka, że dziś po nią podejdzie Grzesiek, bo on ma coś do załatwienia. Samo to w sobie było dziwne, że wysłał jej tą informację SMS, a nie zadzwonił jak to miał w zwyczaju. Dlatego też wybrała jego numer, ale nie odebrał. Próbowała jeszcze kilka razy, ale dalej nikt nie przyjął połączenia.
-To wygranego meczu z Gdańskiem – żegnała ją Olga, która ściskała ją mocno przy drzwiach – Daj znać jak dojedziecie i wyślij mi MMS zdjęcie morza w zimie, dobra? Proszę. – spojrzała na nią błagalnie.
-Dobrze, wyślę Ci jak będzie czas by zajrzeć na plażę – roześmiała się, wiedząc, jakie to dla szatynki ważne. Nigdy jeszcze nie była nad morzem o tej porze. Zresztą, od ich domów bliżej było w góry, dlatego tam też częściej bywały niż nad polskim Bałtykiem. A każda wyprawa na północ była czymś ważnym w ich życiu. – Ale teraz muszę już lecieć, przecież czeka na mnie pod blokiem. – ucałowała ją w policzek i zarzuciła torbę na ramię, po czym wyszła z mieszkania, machając przyjaciółce na pożegnanie jeszcze na progu. Nie powiedziała jej, że dziś zamiast Piotrka pod blokiem stoi Grzesiek. Nie chciała wtajemniczać dziewczyny w to, co dzieje się między nimi. Nie wydawało jej się, że to istotna sprawa.

Zobaczyła go, zaraz jak tylko podeszli pod klubowy parking. Znajdował się z dala od chłopaków i sam siedział na ceglanym ogrodzeniu. Zauważyła, że ma założone słuchawki i bezmyślnie wpatruje się w swoją komórkę. Kompletnie nie reagując na resztę, która swoją drogą zupełnie nic od niego nie chciała. Tak jakby Nowakowski w ogóle nie należał do drużyny. Zerknęła na Kosoka, który tylko objął ją ramieniem i poprowadził w stronę kadry.
-Cześć wszystkim. – przywitał się, a wszyscy im odpowiedzieli. Nie zrazili się nawet i postawą Ingi, która nie reagowała na żadne słowa chłopaków, a jedynie lustrowała postawę środkowego.
-Inguś, chodź idziemy – usłyszała nagle słowa Alka, który niepostrzeżenie zabrał jej torbę i wpakował do autokarowego bagażnika, a potem przepuścił na schodach do pojazdu. Usiadła tam gdzie zwykle, zostawiając za sobą miejsce należące do Nowakowskiego. Jednak, gdy tamten wszedł do autokaru, ominął swoje siedzenie i poszedł na przód autokaru. Za nią zasiadł Kosok, który zaraz zaczął coś jej opowiadać, ale tamta kompletnie go nie słuchała.
-Nowaczyk! – usłyszała za sobą, więc przeniosła całą swą uwagę z kompletnie nie zwracającego na nią uwagi Piotra i zerknęła na Grzesia.
-Co?
-Co jest? – zapytał, po czym przysiadł obok niej i objął ją ramieniem – Przecież tyle się już znamy, wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. No?
-Nic takiego – mruknęła pod nosem, odwracając się w stronę okna, ale tamten nie zrezygnował. Po wielu nieudanych próbach w końcu udało mu się spojrzeć prosto w jej oczy. Nie ponaglał dziewczyny, tylko po prostu ciaśniej objął ramieniem i oparł lewy policzek o jej czuprynę. – Tylko... Nie wiem, dlaczego Piotrek tak nagle się ode mnie odwrócił i...
-Więc Piotrek, huh? – westchnął, siadając trochę wygodniej – Słuchaj Maleństwo... Nie wiem, czy to przez to Pipen się tak zachowuje, ale właśnie jedziemy do Gdańska, co nie? – pokiwała głową – Jutro będziemy z nimi grać. I to na pewno jest dla niego trudne, wracać do tej wspaniałej hali, do tego miasta.
-Ale dlaczego? Przecież... – ruda dalej nie rozumiała.
-Inga, Ola była z Gdańska.
Usłyszała te słowa, a świat wokół jakby zawirował. A więc o to chodziło! Piotrek jechał w okolice, gdzie mieszkała jego była dziewczyna. Tam, gdzie się z nią spotykał i spędzał mnóstwo czasu. W porządku, mógł być trochę nieswój, że teraz jest jak jest, ale... Przecież ona nie była niczemu winna! Dlaczego ją od siebie odsunął?
-No dobra, ale dlaczego teraz... kompletnie mnie ignoruje? – zapytała z wielkim żalem w głosie, mocniej do niego przylegając
-Tego niestety nie wiem, ale on sam na pewno Ci to wyjaśni, tego jestem pewien.
Po tych słowach tylko poczuła jak całuje ją we włosy, a jej w tym momencie zaszkliły się oczy. To był całkowicie inny całus od tego, którym obdarowywał ją Nowakowski. Nowakowski, na którego miała idealny widok ze swojego miejsca. Nowakowski, który od kilku dni kompletnie ją lekceważył. I nic nie wskazywało na to, że cokolwiek miało się zmienić, jak to przekonywał ją Kosok.

Wygrali 1:3. Po dosyć ciężkim meczu, który w statystykach wcale na taki nie wyglądał, wszyscy z wielką ulgą zeszli do szatni, wcześniej oczywiście rozciągając się na parkiecie, w czym pomagała im także Inga. Po kilku chwilach boisko powoli opustoszało, chociaż nie całkowicie. Bo oto, na samym środku parkietu, po stronie, na której zakończyli mecz, leżał Nowakowski wpatrzony w sufit Ergo Areny. Obok niego spoczywała statuetka MVP dzisiejszego meczu. Jednak nie był z tego faktu zadowolony. Nawet nie rozdawał dzisiaj nikomu autografu, co bardzo rzadko się zdarzało.
-Nowakowski idziemy! – zawołał statystyk, jednak tamten jakby nie słyszał. Dopiero, kiedy ktoś do niego podszedł i kucnął obok, wtedy zareagował i posłusznie wstał z parkietu by poczłapać do szatni. Na chwilę jeszcze odwrócił się i spojrzał na nią krótko, po czym zwiesił głowę ruszając przed siebie.
A o statuetce najlepszego zawodnika zapomniał, a ona bezpańska pozostała na parkiecie, więc podeszła do niej i schylając się, chwyciła ją w obie dłonie. A potem, gdy już ją dźwignęła, rozejrzała się dookoła. Jakaś starsza para wpatrywała się w nią z zaciekawieniem, ale też i z jakimś takim dziwnym grymasem wypisanym na twarzy. Odwróciła się do nich plecami i zabrawszy swoje rzeczy, również opuściła meczową halę. Z piotrkową statuetką w lewej dłoni.

Po meczu wszyscy wpadali do niej na krótki masaż. A przynajmniej wszyscy powinni to zrobić.
Westchnęła i wyszła na korytarz, by rozejrzeć się po nim, czy nikt nie oczekuje w kolejce, której tak właściwie nie ma. Jednak za drzwiami było pusto, chociaż słyszała czyjeś szybkie kroki to nikogo nie było na widoku. Zamknęła za sobą drzwi i znów wróciła do swojego pokoju. Już miała składać rzeczy, gdy ktoś zapukał.
-Mogę? – usłyszała niepewny głos Grzesia, na co tylko skinęła głową, nie odwracając się w jego stronę – Myślałem, że jest u Ciebie Piotrek i kończysz masaże, no ale...
-Ale go u mnie nie ma – wzruszyła ramionami – Zresztą, dlaczego miałby być?
-No, bo jak go mijałem, to szedł jakby od Ciebie. No, ale był cały ubrany, więc pomyślałem, że idziecie gdzieś na jakiś spacer czy coś.
-O tej porze? Nie Grześ. Zaraz kończę masaże, ale idę spać. – zapewniała go i poprosiła by zdjął dres, śmiejąc się, że jak nigdy jest dziś jej ostatnim.

Miała iść spać, nawet w końcu ułożyła się wygodnie na hotelowym łóżku, ale sen nie nadchodził. Zerknęła na telefon – wybiła pierwsza. Leżała tu już ponad godzinę. Westchnęła i odrzucając pościel, wstała do okna. Gdańsk był piękny o tej porze. Wczoraj również miała przyjemność przespacerowania się nad linią brzegową
Oczywiście, spełniając słowo dane przyjaciółce, wysyłała jej zdjęcia. Teraz jednak miała zamiar zrobić kolejne, ale po to by pokazać jej to w domowym zaciszu. Już wyciągała odpowiedni sprzęt, gdy nagle usłyszała jakieś pukanie. Na początku myślała, że coś jej się przesłyszało i to wszystko dzieje się za oknem, jednak pukanie nie ustało. Niepewnie podeszła pod drzwi i przekręciła klucz, po czym powoli i ostrożnie uchyliła drzwi. Ten ktoś za nimi otworzył je szerzej, a ona zdębiała.
Przed nią sterczał Nowakowski, ubrany w strój, o którym wcześniej wspomniał jej Kosok. Teraz jedynie ściągnął czapkę i rękawiczki, po czym bezpardonowo wszedł do jej pokoju i zamknął za sobą drzwi. Zaraz też oświetlił pomieszczenie i po prostu zmierzył ją nieprzyjemnym wzrokiem, jakim jeszcze nigdy jej nie obdarzył.
-Co Ty tu robisz? – zapytała cicho, siadając na łóżku, z dala od niego.
-No chyba się mnie nie boisz? – roześmiał się dziwnie.
-Piotrek, co Ty tu robisz? Wiesz, która jest godzina? Powinieneś odpoczywać po meczu. – zaczęła mówić, ale ten tylko jej przerwał krótkim „wiem”.
-Wiem. Ale jestem tutaj. – wzruszył ramionami – O, moja statuetka? – zauważył nagrodę, która znajdowała się na szafce nocnej, obok łóżka.
-Tak, zapomniałeś jej wziąć, więc ja ją zabrałam, ale chciałam Ci oddać – zaczęła tłumaczyć, ale ten tylko machnął na to ręką. – Po to przyszedłeś?
-Nie.
-To, po co? – warknęła już zła. – Piotrek, jest pierwsza w nocy. Czego chcesz?
-Chodź ze mną na spacer. – na te słowa roześmiała się na cały głos, nie patrząc na to, która właściwie jest godzina i że te drzwi nie były wcale dźwiękoszczelne.
-No chyba sobie żartujesz. Nigdzie z Tobą nie idę.
-Idziesz – zaraz pojawił się obok niej i mocno szarpnął za nadgarstek, tak, że zaraz stała przy nim.
-To boli – syknęła, wyrywając mu się i zadzierając głowę – Dlaczego piłeś? - ten jedynie opuścił głowę ze wstydu i powiedział, że o tym właśnie musi z nią pogadać i to najlepiej teraz, na plaży gdzie nikt im nie przeszkodzi w rozmowie. – Dobra, daj mi... 10minut.
Kiwnął tylko głową i zasiadł na jej łóżku, pośród rozkopanej pościeli. Do ręki biorąc oczywiście statuetkę, którą za chwilę po prostu mocno rzucił na podłogę przy drzwiach. Po statuetce nie pozostało już nic. Wszystko zamieniło się w drobny mak.

Od wyjścia z hotelu, kiedy to chwycił ją za rękę, oboje szli w stronę gdańskiej plaży i rozglądali się dookoła. Nie wyrywała się, nie chciała by znów się zdenerwował i coś przeskrobał. Tutaj, w Gdańsku, zdecydowanie nie był sobą...
Kątem oka zerknęła na Piotra. Najczęściej wszystko chował w sobie, w środku. Wszystkie uczucia i myśli... Ale teraz w świetle latarni, doskonale widziała jego zaszklone oczy, mimo że próbował ukryć to jak otoczenie na niego działa. Jednak wiedziała, że to wszystko sprawia mu ogromny ból.
-Wiesz... Ola była z Gdańska – odezwał się po dłuższej chwili ciszy – Przyjeżdżałem tutaj, gdy tylko miałem czas. Ale to był związek na odległość. Ja Częstochowa, bo studia i siatkówka, ona Gdańsk, bo studia, rodzina, przyjaciele... Gdy podpisywałem kontrakt z Rzeszowem, myślałem, że to będzie nasz nowy etap. Mieliśmy razem mieszkać, ale ona ciągle odkładała przeprowadzkę. Myślałem, że się tego boi. Z dala od rodziny, a na miejscu tylko ja. Ale nie, nie o to jej chodziło. Ona od samego początku nie chciała ze mną mieszkać. Jej było dobrze, bo rzadko kiedy byłem, a kiedy byłem... miałem też pieniądze. Robiłem jej prezenty, kupowałem, co tylko chciała. A potem znów znikałem... Cały czas chodziło jej tylko i wyłącznie o pieniądze! A ja głupi, dopiero wczoraj się o tym przekonałem. – nastała cisza, ale zaraz kontynuował – Wczoraj, gdy byłem w jej domu. Wiesz jej rodzice zawsze mnie lubili. A przed tym meczem, napisali żebyśmy w końcu razem przyjechali, rozumiesz? Razem! Jak ja nawet nie wiem gdzie ona w tej chwili jest! – wrzeszczał – Dlatego tam poszedłem i powiedziałem wszystko. Że nie wiem gdzie jest Olka, że mnie rzuciła. To zarzucili mi, że mi ufali a ja jej nie szukałem, że co ze mnie za mężczyzna! A ja jej szukałem! Nie wiedziałaś o tym, prawda?
-Tak właściwie, dlaczego mi to mówisz? – mruknęła, nie patrząc na niego – Nie odzywałeś się do mnie tyle czasu a teraz nagle, co? Na wspominki Ci się zebrało?
-Wiem. Spieprzyłem sprawę, ale to wszystko mnie przerosło.
-Piotrek, przecież zawsze mogliśmy o tym pogadać! Pytałam Cię w Rzeszowie, co się dzieje! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Dlaczego mówisz to właśnie tu i teraz?
-Bo wczoraj zrozumiałem, że... – przystanął na chwilę – Już dawno ktoś zajął jej miejsce. A ta plaża... Na niej pierwszy raz pocałowałem Olę, więc chciałem, by zakończyła ten jeden etap, a zaczęła następny.
-O czym Ty... – zaczęła, ale nie dane jej było skończyć.
Niespodziewanie na swoich ustach poczuła jego ciepłe wargi. Ucałował ją niepewnie, a kiedy nie natrafił na żaden opór, zaczął całować ją coraz bardziej zachłannie. Piotrkowy dwudniowy zarost zaczął gilgotać jej nos. Poczuł to, bo uciekła gdzieś swymi wargami w bok, ale zaraz je odnalazł i wpił się w nie jeszcze bardziej niż przed momentem. Uśmiechnęła się delikatnie, nie przerywając pocałunku. Jego usta mimo delikatnej posmaki alkoholu były idealne... W tej samej chwili, gdy pomyślała o tym, że przecież Nowakowski jest pijany, ten objął dłońmi jej twarz i przywarł do niej jeszcze mocniej.
Wtedy też doszło do niej, co robi na tej cholernej gdańskiej plaży! Przecież ona całuje swojego najlepszego przyjaciela! W oka mgnieniu zaczęła się wyrywać, a po jej policzkach zaczęły spływać pojedyncze krople łez. Jak mogła do tego dopuścić?! Przecież to był Piotr i traktowała go niemal jak brata...
W końcu, gdy zdezorientowany siatkarz wypuścił ją ze swoich objęć, ta stanęła kilka kroków od niego i dłonią zakryła swoje, dopiero co całowane, usta. Spojrzała na niego z przerażeniem a zarazem z wielkim obrzydzeniem.
-Ja mam być tym następnym etapem?! Chyba sobie żartujesz! Jesteśmy przyjaciółmi i niczym więcej, rozumiesz?! Niczym! – wrzeszczała, a za chwilę odwróciła się w stronę morza, nie mogąc już więcej na niego patrzeć. Poczuła tylko jak przytula się do jej pleców. Ale ona nie mogła na to pozwolić. Po raz kolejny dziś wyrwała się z jego uścisku i nie zważając na jego stan, mocno i z wściekłością popchnęła go na piasek. Nie myśląc wiele, pobiegła przed siebie, nie oglądając się za nim. Po prostu. Zostawiając go tam kompletnie samego, krzyczącego coś w jej stronę w środku nocy, na tej cholernej gdańskiej plaży...

Z płaczem osunęła się po hotelowych drzwiach. Nawet nie wiedziała, jakim cudem dostała się do hotelu i trafiła kluczem do zamka. Łzy zamazywały jej cały obraz, gdy biegła. Nie widziała kompletnie nic. Ale teraz już znajdowała się w miarę bezpiecznym miejscu. Aż do rana, do którego zostało kilka godzin...
-Kurwa mać! – wrzasnęła ile miała sił w płucach i uderzyła ręką w podłogę. Zaraz też poczuła jak coś wbija się w jej dłoń i zaczyna szczypać. Dopiero za chwilę domyśliła się, że to szklane drobinki statuetki, którą wcześniej Nowakowski rozwalił pod drzwiami. – Niech Cię szlag trafi! – ryknęła znów, ale nie wstała. Pozwoliła by krew leciała po jej dłoni, którą jeszcze bardziej raniła, wciąż uderzając w hotelową podłogę. Już nawet przestała reagować na jakikolwiek ból oraz na to, że było jej gorąco w tej grubej kurtce i zimowym komplecie. – Cholera, no!
Mogła od samego początku domyśleć się, że to wszystko właśnie tak się skończy. Przecież nigdy nie istniała przyjaźń damsko – męska. Zawsze któraś ze stron czuła coś więcej do tej drugiej osoby. Doskonale znała taki przypadek. Sama to przeżyła te kilka lat temu. Nigdy nie chciała, by to się kiedykolwiek powtórzyło. A jednak – los spłatał jej niezłego figla. Tylko, że jej miejsce zajął Nowakowski.
Rozpłakała się jeszcze bardziej. Już wiedziała, co czuł Tymoteusz, gdy opuszczał ją po tej wspólnie spędzonej nocy zaraz po studniówce. Bardzo dobrze teraz zrozumiała jego sposób myślenia – „jak dalej od tego wszystkiego”. Najchętniej sama by uciekła. Ale przecież nie mogła. Przecież to była jej praca. To był dar od losu, którego przecież nie mogła zmarnować.
Przymknęła powieki, ale to nie dało jej odpoczynku. Przed oczami zobaczyła zdezorientowanego siatkarza, który dopiero, co ją całował. Westchnęła. Cóż, będzie udawać, że nic się nie stało. Przecież był pijany, może niczego nie pamiętać...
I oby tak było.

6 komentarzy:

  1. Brak mi słów... Nie spodziewałam się takiego zachowania po Picie. Najpierw zachowuje się tak, jakby był obrażony, po czym robiąc mini awanturę w pokoju Ingi, wyciąga ją na plażę i próbuje zacząć wszystko od początku nie zastanawiając się, czego chce dziewczyna... Inga nie oszukuj się, że Piotrek nie będzie o niczym pamiętał...
    Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój sytuacji :)
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Człowiek sobie przyjdzie po tonie nauki. Siądzie przy komputerze. Weźmie jakieś ohydne czipsy. Napije się pepsi. Oprze głowę o ścianę. Wejdzie na internet. Odczyta powiadomienie o nowym rozdziale. Wklika nazwę bloga. I zanurza się w lekturze. I czyta, czyta, i czyta. I pewnie napisałabym tu jakąś idiotycznie mądrą wypowiedź, ale omnomnomnomnomnomnomomnomnomon :3 Ten całusek na plaży był taki .. boski, no. ;) Ale omg, myślałam, że on chce jej coś, na początku, zrobić! To wyglądało jakby z jakiejś mafii się urwał. Że takie bad boy. Że chwyta laskę za nadgarstki i co, malutka, jesteś moja, yoł. I Piotruś Pan pił?! No popatrz, haha, nasi Piterowie to są pijaki! Jeden chce się zabić, drugi jakieś nowe etapy w życiu rozpoczynać.. Dokąd zmierzasz, świecie? ;D Ale rzeczywiście trochę to nie wyszło i wyglądało na to, że Inga jest nowym etapem. Kuźwa, jak to brzmi wgl? Szowinista! Uprzedmiotawia kobietę. A to nie po to sufrażystki i inne stworki walczyły o wyzwolenie kobiet, żeby teraz Mr. Perfect. <3 [ Yeah, he issssss.. *.*] tak się zachowywał, o. Ale i tak mi się podobało, ale dlaczego, powtarzam DLACZEGO zawsze się wszystko musi komplikować?! Najlepszy przyjaciel, balblabla! Wiadomo, że jedno kocha drugie, ale przyjaźń.. No właśnie i tu trzeba stawiać wszystko na jedną kartę. Albo kochasz, albo spadasz, albo się przyjaźnisz. Ale to byłaby już niejako zachwiana relacja, więc zostaje miłość albo nara, ziom. Jeju, ale zrypany ten mój komentarz jest.. Wróciłam do sql i jakieś takie dzikie komentarze pisze. o.O O pseudo-poziomie artystycznym.Haha. Ale tej statuetki to mu nie wybaczę, oj nie. Jak można tak niszczyć? A Inga się tylko kaleczy dziewczyna potem. Mam nadzieję, że się tam nie wykrwawi czy coś, bo to byłby już szczyt moich nerwów co do tej dwójki i ich przygód. XDDD Pozdrawiam i do spisania. ;* // A.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohmm. Nie mogę tego zdzierżyć. I nie wiem, co mnie bardziej dobiło. Zachowanie i gadka Nowakowskiego czy reakcja Ingi... Byłam święcie przekonana, że ona do niego też coś czuje, a tu klops. Potrafisz zaskakiwać. :) No nie ma to jak rozwalać taką piękną statuetkę. W ogóle zła jestem i o. Czekam na kolejny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. się porobiło. tylko tyle jestem wstanie powiedzieć.
    /u mnie nowość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurcze, dlaczego ona uciekła? Czyli nie czuje nic do niego, czy jak? Może po prostu nie jest gotowa. Wolałabym, żeby Piotrek pamiętał i rozwiązali to wspólnie. Zachwycam się po raz kolejny Twoim stylem i to jak przekazujesz emocje. Chciałaby, tak umieć :) Czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam, Enchanted :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam, przybywam z ocenialni szczere-i-sprawiedliwe. Jutro minie miesiąc odkąd został opublikowany ostatni post, wobec czego muszę spytać, czy nadal życzysz sobie mojej oceny?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń