13.07.2012

Rozdział szósty.

-Grozer obija blok olsztynian i wygrywamy trzeciego seta, a także całe spotkanie 3:0! Piękna inauguracja, brawa dla naszych siatkarzy! – rozległ się krzyk spikera – A najlepszym zawodnikiem dzisiejszego spotkania zostaje oczywiście… siatkarz z numerem 10 – Georgy Grozer.
Cała hala na Podpromiu dalej szalała, bijąc brawo i skandując nazwisko dzisiejszego MVP. Klub kibica dodatkowo machał biało – czerwonymi pasiakowymi flagami. Widać było, że ludzie świetnie się bawią, mimo że był to mecz nie największych lotów.
Uśmiechnęła się, kiedy zawodnicy gratulowali sobie pod siatką, a potem gdy grupką dziękowali kibicom za doping. Chwilę później to cały sztab szkoleniowy wraz z zawodnikami przybijali sobie piątki, tak jak i na początku spotkania. Każdy też gratulował Grozerowi statuetki, która przechodziła z rąk do rąk.
I tak oto pierwsza wygrana była ich.
-Wszystko okej? – zagaiła Nowakowskiego, który stał w miejscu i rozglądał się po trybunach.
-Tak, tak – pokiwał nieprzytomnie głową, a tamta poklepała go po ramieniu, poprawiając mu powoli spadający ręcznik. – A może… Widziałaś gdzieś Olę? – zapytał cicho, kiedy odchodziła. Odwróciła się do niego, uśmiechając przepraszająco.
-Niestety nie. Pierwsze spotkanie bez niej? – pokiwał głową i zarzucił ręcznik na twarz, tak że nikt nie mógł dostrzec jego smutnej i zmęczonej twarzy.
-Zawsze przy mnie była – mruknął i odszedł, by rozciągnąć się na parkiecie, dalej z tym ręcznikiem.
Westchnęła cicho. Zamiast się cieszyć, to on usiadł gdzieś z dala od chłopaków i przeżywał swoją własną przegraną, o ile można to tak nazwać. Ciężko było na to patrzeć, zwłaszcza że to przecież dobry chłopak. Był wrażliwy i próbował ukrywać to wszystko wewnątrz, ale przecież tak długo się nie dało. Wiedziała, że nie wytrzyma i prędzej czy później zrobi coś głupiego.

Wyszła przed halę i spostrzegła, że przed nią stoi Seweryn, który namiętnie gapi się w ekran swojego telefonu. Jednak za chwilę rozglądając się uważnie wokoło, spostrzegł jej sylwetkę. Schował gadżet do kieszeni i tak po prostu pomachał jej. Westchnęła i poprawiając torebkę na ramieniu, ruszyła w jego stronę.
-Cześć – chciał ją ucałować w policzek, ale tamta się odsunęła.
-Co tu robisz? – zapytała nieufnie, jakby ze złością – Nigdy po mnie nie przychodziłeś… Czego chcesz?
-Hej, kotek trochę delikatności.
-Jestem zmęczona i nie mam ochoty na Twoje gierki. Czego?
-Pożycz pięć stów.
-Słucham? – warknęła – Ty myślisz, że ja mam takie pieniądze?
-Przecież pracujesz w siatkarskim klubie. Oni mają furę takich pieniędzy… Pożycz, poproś czy coś.
-Zwariowałeś. Nie będę Ci załatwiać żadnych pieniędzy. – dalej coś mówiła, a raczej krzyczała, ale zaraz przy nich pojawił się ktoś, kto zaczął okładać Seweryna pięściami.
-To za moją dziewczynę, gnoju! – zawył jakiś męski głos i nie patrząc na nic, ten ktoś trzaskał go po twarzy, po brzuchu, nawet gdy ten upadł.
-Piotrek! – zawołała Inga, kiedy zauważyła że to siatkarz na niego napadł – Uspokój się! – próbowała go jakoś powstrzymać, ale tamten był nieugięty. – Piotrek! To mój facet!
-Już nie! Chyba, że lubisz trójkąciki! – zaczął wrzeszczeć, powoli tracąc chwilowo nabrane siły i uderzając już lżej. Gdy tamten już prawie nie ruszał się na ziemi i nie wydawał z siebie żadnych odgłosów, Nowakowski poniechał wysiłków.
-O czym ty mówisz? – warknęła, klękając przy tamtym. Sprawdziła - żył, ale był nieprzytomny. – Musiałeś?!
-Tak, bo to on zabrał mi Olę, rozumiesz?! Widziałem ich razem, jak Olka wychodziła z tej cholernej zabawy! Widziałem, jak dawał jej ciemne okulary!
-Ciemne okulary? – zapiszczała, chwytając go za kurtkę i ciągnąc daleko stąd, całkowicie zapominając o leżącym przed halą Ksawerym – Dobrze widziałeś? Ciemne okulary? – pokiwał głową – Nosz kurwa mać! – zezłoszczona usiadła na pobliskim murku parku do którego doszli chwilę później. – Ja pierdole!
-Co? – dociekał, siadając obok niej, ale tamta tylko zamknęła oczy, wzdychając głęboko.

Pamiętała jak go poznała…
Wychyliła duszkiem blue lagunę. Oblizała wargi i uśmiechając się do niesamowitego barmana, ruszyła na parkiet. Zaraz przy niej tańczyli Olga z Maćkiem, którzy bez wątpienia świetnie się bawili. Wciąż się do siebie uśmiechali i skradali sobie szybkie całusy. Tak, bezsprzecznie to była jedna z piękniejszych par, które widziała. Przymknęła oczy, całkowicie oddając się muzyce.
Czując na swoich biodrach czyjeś ręce, gwałtownie odwróciła się i zobaczyła przed sobą średniego wzrostu, dobrze zbudowanego mężczyznę, który z rozbawieniem podniósł prawą brew zza ciemnych okularów. Przygryzła tylko wargę i zaraz też oboje wywijali na parkiecie, co trochę robiąc sobie przerwę na następną kolejkę alkoholi, które zaraz były tankowane. I tak całą noc…
Całą noc. Z jego dziwnymi znajomymi, którzy ciągle się z czegoś śmiali i zawsze szybko coś chowali do kieszeni.

A potem, gdy dowiedziała się, że…
 -Mam coś dla Ciebie – odezwał się Seweryn i zza pleców wyciągnął ciemne okulary – Proszę, są dla Ciebie o ile pomożesz mi z robotą.
-Pewnie, jaką robotą? – zapytała uśmiechając się do niego szeroko i ubierając na nos okulary darowane przez jej chłopaka.
-Musisz gdzieś iść ze mną po nocy, będziemy nielegalnie sprzedawać.
-Ale co?
A potem już usłyszała tylko: trawkę, Maryśkę i inne takie. I już wtedy zrezygnowała, oddając mu te cholerne okulary. Ale do dziś pamiętała jego słowa skierowane do niej wtedy: Jeżeli kiedykolwiek komukolwiek o tym powiesz, nie żyjesz. To samo, jeżeli będziesz mnie unikać. Nie żyjesz i ja nie żartuję. Więc sobie uważaj.
I tak oto wplątała się w największe gówno swojego życia.

-On jest dilerem – wyszeptała nagle wstając z ceglanego murka i stając przed nim. – Wciągnął w to też Olę, jeżeli dał jej okulary. Mnie też próbował w to włączyć, ale zrezygnowałam.
-Tak po prostu? – pokręciła głową – To co zrobiłaś, że…?
-Muszę z nim być, rozumiesz? – mruknęła, a on przymknął oczy jakby nie chciał wierzyć, że to dzieje się naprawdę – Muszę być, nie mogę od niego uciec. Nie mogę się od niego uwolnić. Nie miałam też nikomu tego mówić, ale Tobie musiałam. – widziała jak ukrył twarz w dłonie. – Piotrek, nie uratujesz Olki. Choćby nie wiadomo, co. Przykro mi.
-A Ciebie? – zapytał niepewnie, nagle wstając.
-Co mnie?
-A Ciebie uratuję? Przecież też wplątałaś się w niezłe gówno… - usłyszała te słowa i dosłownie ścięło ją z nóg, mimo że nie mogła pokazać jak ją te słowa zaskoczyły ale także i poruszyły.
-Nie pierwszy i nie ostatni raz. – odpowiedziała szybko,  nawet nie patrząc na niego bo przypominając sobie najgorsze wydarzenia w swoim życiu, które przelatywały jej przed oczami. Przygryzła wargę i nie chcąc rozkleić się w jego towarzystwie odwróciła się na pięcie. Tak jak on, nie pożegnała się z nim, kiedy odchodziła. Na początku powoli i spokojnie, a potem ruszyła biegiem prosto przed siebie, rozklejając się całkowicie.

Wiesz, dlaczego to wszystko robię? Żeby kiedyś stąd uciec i już nigdy nie wrócić. Dlatego tak bardzo uprzykrzam życie ludziom. Żeby już nigdy więcej tego nie robić.

I to właśnie na wspomnienie tych słów wypowiedzianych przez Seweryna, rozryczała się jeszcze bardziej. Nie potrafiła się uspokoić, nawet gdy usiadła na pobliskiej zdemolowanej drewnianej ławce. Nawet gdy wzięła parę głębokich wdechów. Nic nie pomagało. Siedzenie w pozycji skulonej, z rękami obejmującymi łydki, również nie. Nic.
Dlatego nie pozostało jej nic innego, jak przesiedzieć tu, z dala od domu w tej jednej z kolejnych gorszych chwil w jej życiu. Z najgorszymi obrazkami przed oczami, które przeżyła i o których mimo, że próbowała zapomnieć – nie potrafiła wyrzucić ich ze swojej pamięci. Bo one zawsze wracały.
Ale wiedziała, że kiedyś będzie dobrze. Że kiedyś już naprawdę o tym zapomni. Prędzej czy później, jej życie będzie dobre. Będzie lepsze. Bo przecież musi takie być. Na pewno. Musi i już. Koniec, kropka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz