24.08.2012

Rozdział dwunasty.


Ten kończący się rok, mimo wszystko, był dobry.
Przeżyła go, mając świetnych ludzi wokoło siebie, których bez wątpienia mogła nazwać swoją paczką. I tak właśnie, w tych trudnych nieraz chwilach byli oni – Olga, Maciek, Klaudia, Grześ no i oczywiście Piotrek.
Piotrek, z którym spędzała o wiele więcej czasu niż na nauce, która mimo wielu usłyszanych opowieści, w populacji studentów jednak występowała. Inga łamała także i kolejną zasadę takiego życia – ich mieszkanie, nie było wykorzystywane do największych i najlepszych imprez. A wręcz przeciwnie – było to jakby schronienie po całym długim, wykończającym nieraz dniu.
Tak jak jej rodzinny dom, w którym powoli wszystko się unormowało. Tata czuł się już dużo lepiej, mama przestała się o niego zamartwiać, tylko zaczęła go coraz bardziej pilnować, czego on już powoli zaczynał mieć serdecznie dosyć. Młodsza siostra już tak nie broiła, mimo że w jej przypadku nie można było być o nią w stu procentach spokojnym – zresztą, to było rodzinne. Jednak z biegiem czasu się „dorastało” i powoli zmieniały się życiowe priorytety. A jej starsza siostra, mogła być tego idealnym przykładem –  nie dawno Nowaczyk dowiedziała się, że Małgorzata spodziewa się dziecka.
Rodzina oczywiście oszalała na wieść o tym i wszyscy skupiali się tylko na nienarodzonym jeszcze dziecku. Miało to i dobre strony, bo przynajmniej nikt nie wiedział o problemach dziewczyny, o których zresztą nie chciała nikomu mówić. I tak już czuła się niezręcznie, że Piotrek był w to wtajemniczony. Ale mimo wszystko czuła się odrobinę lepiej, że nie jest w tym sama. Że ma odrobinę wsparcia z jego strony i razem oczekują na wielkie bum ze strony jej byłego, które o dziwo jeszcze nie nadeszło.
-Inga, wychodź już stamtąd! – usłyszała nawoływanie Olgi – Zaraz mają przyjść!
-Oj, kochanie. Niech się szykuje, przecież ma jeszcze chwilę, a Nowakowski musi odlecieć, jak ją zobaczy…
-Maciek! – wydarła się, uchylając drzwi z łazienki i powoli z niej wychodząc, gasząc wcześniej światło – Skończ.
-No co? Prawdę mówię! – wzruszył ramionami, a zaraz dostał w głowę, leżącą w pobliżu gazetą – Au, Inguś no…
-Nie bij mi mojego mężczyzny! – wystawiła język Olga, kiedy objęła pocieszająco bruneta.
-To niech nie mówi takich głupot.
-To wcale nie są żadne głupoty! – zaczął tłumaczyć tamten, pod jej groźnym spojrzeniem. Kiedy już zamierzała mu coś odpowiedzieć, wtedy mimo głośnej muzyki można było usłyszeć dzwonek do drzwi.
-Idź lepiej otwórz – puściła oczko Wójcik, a tamta wzdychając ciężko odwróciła się na pięcie i wyszła z oświetlonej kuchni do podłużnego przedpokoju. Z uśmiechem na ustach przekręciła zamek i uchyliła powoli drzwi. W tym momencie Maciek pogłośnił wieżę, tak że dźwięki muzyki można było usłyszeć aż na korytarzu.
-Cześć wszystkim, zapraszamy – uchyliła szerzej drzwi, a do środka weszła Klaudia, za nią Grzesiu, jakiś nieznany im osobnik, którego zaprosił Nowakowski, by brunet nie rozpamiętywał dziewczyny, która go zostawiła zaraz przed samymi świętami i na końcu oczywiście Piotrek.
-No to na samym początku… Bartek, to Inga, zresztą ją już chyba znasz – odezwała się Klaudia – no, a to przyjaciółka Ingi, Olga i jej chłopak Maciek. Chłopak Olgi, nie Ingi – pokręciła głową, gdy zakręciła się w przedstawieniu. Wszyscy wybuchli śmiechem, witając się z Bartkiem, a także z resztą ekipy. - No, a po oficjalniej części… Nowakowski, dawaj te wina! I Grzesiu, weź ostrożnie te sałatki przenieś do kuchni, co? – tamten tylko pokiwał głową i razem z Piotrkiem i Bartkiem przeszli do kuchni, gdzie wcześniej ulotnił się już i Maciek.
-Jaka władcza – roześmiała się Olga, a tamta tylko prychnęła – No rozumiem, trzech chłopów to trzeba sobie jakoś radzić.
-Oj tam, Bartuś jest z nich wszystkich najgrzeczniejszy – puściła oczko – Chociaż z Nowakowskim jest nie do wytrzymania, więc musimy dziś na nich uważać. Inguś… Biedna jesteś.
-Co? Czemu? – zapytała zaniepokojona.
-Bo oni są dzisiaj dla Ciebie. Oboje wolni, Ty też… My to już swoich mężczyzn mamy, a ty dzisiaj niańczysz. Którego wybierzesz, co?
-A ty już coś piłaś, ślicznotko? – zapytała, rumieniąc się delikatnie.
-Ojej, nie wymiguj się od pytania, buraczku – roześmiała się, podchodząc do koleżanki i całując ją w policzek – Słodka jesteś, gdy się rumienisz. Nie Bartuś?
Usłyszała to pytanie i zaraz na niego zerknęła, kiedy przechodził do salonu. Spoglądał na nią z uwagą, uśmiechając się delikatnie. I stał tak dobrą chwilę, dopóki Grzesiek nie poklepał go po ramieniu, a potem razem znikli w wejściu do pokoju.
-Ona to ma dzisiaj z nami przekichane. Najpierw ja zaczęłam, żeby już wychodziła z tej łazienki, to potem jak zwykle trzy grosze dołożył Maciek żeby się szykowała, bo musi olśnić Piotrka,  no i jeszcze Ty… - pokręciła głową Olga, a Klaudia tylko zawisła na ramieniu Nowaczyk.
-No bo wszyscy mamy rację. Czekamy na nową parę w naszym gronie.
-To jest tylko przyjaciel. Zresztą… Zejdźcie ze mnie, co? Mówiłam wam już o tym tyle razy, a wy dalej swoje – mruknęła zła, kierując się w stronę kuchni. Tam wyciągnęła z lodówki swoje wcześniejsze rozpoczęte lody czekoladowe i wpakowała sobie łyżeczkę do buzi.
-Jemy lody, co? Jakiś kryzys? – usłyszała nagle głos Piotrka, więc odwróciła się i pokręciła głową – Na pewno? – pokiwała, zjadając drugą łyżkę. – To, czemu taka jesteś? Zła jakaś, albo coś? Hm? Mów mi tu zaraz. Jakieś kłopoty z Sewerynem?
-Nie, to nie to. Chcesz? – zapytała kiedy spoglądał na otwarte pudełko. Pokiwał głową – To weź sobie drugą łyżkę.
-Daj mi z Twojej. Ale uważaj na koszulę – ostrzegł, kiedy zbliżał się, a tamta śmiejąc się, wpakowała mu łyżkę do buzi. – Dobre, w sam raz na jakieś kłopoty.
-Piotruś, nie męcz. Wszystko w porządku. Naprawdę.
-Na stówę? – oparł swoje dłonie na jej obojczykach - No lepiej, żeby tak było. Taka kobieta, tak ubrana dzisiaj i smutna mina nie wchodzą w grę. – uśmiechnęła się kiedy zlustrował ją wzrokiem – Ślicznie wyglądasz, wiesz?
-Dzięki. Ty też całkiem, całkiem – roześmiała się – Ale już zdążyłeś się upaćkać. Nie koszula, a buzia. – sięgnęła swoim kciukiem i wytarła resztkę czekoladowych lodów z kącika jego ust. – Może mam cię dziś karmić, co?
-Możesz. Jestem cały Twój, przez całą noc. – puścił jej oczko, a w tym samym momencie usłyszała niepewne chrząknięcie. Odskoczyli od siebie, jakby nie wiadomo, co się działo, a w drzwiach zauważyli Kurka.
-Nie chciałbym przeszkadzać, ale… Olga prosi, żebyś przestała jeść te lody i w końcu przyszli z Nowakowskim – powiedział to na jednym wdechu, a potem odwrócił się i odszedł.
-Olga? To ona ma coś z tym wspólnego? – zdziwił się, kiedy tamta ze złością zamykała pudełko – Inga…
-Nic, mówiłam przecież. Takie nasze przyjacielskie zagrania…
-Ale zrobiło Ci się przez to przykro, tak? – wzruszyła ramionami, zamykając zamrażarkę – Inguś…
-Nie drąż już tego tematu. I lepiej już stąd chodź, bo nie wiadomo, co oni sobie tam myślą – westchnęła, gasząc światło i wychodząc do przedpokoju.

Tańczyła w rytm Shakiry i jej „Rabiosa” z Olgą i Klaudią. Chłopcy zrezygnowani popijali jakiś alkohol, a one w trójkę szalały. Czuła na sobie ciągle czyjeś spojrzenie, ale nie potrafiła rozgryźć, kogo. Niby przez cały wieczór spoglądał na nią dziwnie Kurek, no ale ubrała dziś taką frędzelkowatą spódnicę, że równie dobrze każdy mógł zawiesić na nią swój wzrok, nawet Maciek, Grzesiek czy Piotrek.
-Ratata! – wydarła się już odrobinę wstawiona Klaudia, a Inga tylko gwałtowniej się zakręciła. Akurat spotkała się ze spojrzeniem Piotrka, który uśmiechnął się do niej. Obiecała sobie, że jak ta piosenka się skończy, to ona bierze Nowakowskiego, do następnej. Zwłaszcza, że niewiele zostało do północy, a on tak mało tańczył.
Z głośników tym razem rozbrzmiało „Addicted to you”, a ona już szła w jego stronę, niemiłosiernie kręcąc biodrami.
-Nie, naprawdę… - zaczął się bronić, a Kurek zabrał mu jego szklankę.
-Piotruś, misiaku, nie daj się prosić – stanęła przed nim i zrobiła smutną minkę. Zerknęła na Kurka, a ten kiwnął i zaraz wypchnął Nowakowskiego z miejsca. – Dzięki Kuraś. – puściła mu oczko, co on odwzajemnił i zaraz zajęła się nieśmiałym siatkarzem.
-Ostatnim razem podeptałem Cię chyba z kilkanaście razy i… - zaczął mówić, ale tamta tylko przycisnęła mu palec do ust i biorąc jego dłonie, położyła na swoich biodrach.
-Rozluźnij się i baw. Nikt nie oczekuje od Ciebie mistrzowskiego tańca. – spojrzała na niego i zarzuciła mu ręce na szyje, prowadząc między Olgą i Maćkiem, a także Klaudią i Grześkiem. Widocznie dziewczyny wzięły z niej przykład i znów na parkiet pociągnęły swoich mężczyzn. Uśmiechnęła się, gdy poczuła flesz na swoich oczach. To Kurek bawił się i robił im zdjęcia. Niektóre jak zwykle zamazane, no ale nie był już w stanie zrobić ich dobrze - No widzisz, od razu lepiej – uśmiechnęła się do Nowakowskiego, kiedy tamten przygryzł wargę i delikatnie zjechał dłońmi na jej pośladki. A ta w tym samym momencie odwróciła się gwałtownie i oparła głowę na jego torsie, szalenie kręcąc biodrami. Uciekała od niego, jednocześnie cholernie kusząc, doskonale o tym wiedziała. Widziała jak Piotrek próbował ją jakoś przy sobie przytrzymać, skupiając całą swą uwagę właśnie na niej. Kiedy w końcu udało mu się zapleść swoje wielkie dłonie na jej brzuchu, poczuła jak jego serce szalenie wariuje w klatce piersiowej. Co zresztą przekładało się na jego znów spięte ciało, kiedy piosenka powoli cichła. Wydawało się, że on nie chce, by nastał jej koniec. Ale niestety było to nieubłagane.
-Nie martw się, następna też jest nasza – wyszeptała mu do ucha, przy okazji składając mu soczysty buziak na policzku, gdzie został czerwony ślad jej szminki.
I znowu flesz. Odwróciła się i pokiwała palcem Bartkowi, który znów nacisnął na guzik w aparacie, bo widocznie złapał idealny moment.

-Ludzie, za chwilę północ! – zawołał Maciek, a wszyscy ustawili się przy stoliku pod ścianą. Powoli zaczęto otwierać jeden szampan, a dziewczyny włączyły telewizor, gdzie też już zaczęli odliczać.
-10… 9… - przyjaciółki zaczęły skandować, a reszta się do nich dołączyła. – 5… 4… 3… 2… 1…
W tym momencie w salonie można było usłyszeć głośny wybuch i spotkanie butelki z kieliszkami. Gdy wszyscy wzięli już swoje porcje, każdy po kolei stuknął się ze sobą, życząc sobie szczęśliwego nowego roku.
-Mua! – ucałowała Nowakowskiego Klaudia, a Inga właśnie widząc ten obrazek roześmiała się, gdy i Kurek zabrał ją w swoje objęcia – Nowaczyk, chodź Ty moje kochanie! – zawyła blondynka, kiedy dopadła do przyjaciółki.
-Nieźle się wstawiłaś.
-Nie wstawiłam, tylko dobrze się bawię. Wiesz, czego ci życzę, tak? – pokiwała głową – Wszyscy Ci tego życzymy, więc idź tam i idź no…
-Dobrze wiesz, że to nie takie proste.
-Ależ proste! – dołączyła się i Olga – Inguś, wiesz ile Kurek wam zdjęć narobił? Niezły album można z tego mieć, serio. Usłyszałam, o czym rozmawiacie, bo Klaudia nieźle się drze. Oni pewnie też to słyszeli – kiwnęła głową w stronę Bartka, Piotrka i dochodzącego do nich Grześka.
Kiwnęła głową i powoli przeszła i do chłopaków. Najpierw ucałowała Grześka, potem uściskała Kurka, oczywiście i wtulił się w nią też Maciek. A potem nagle… Wszyscy, jakby się zmówili przeszli na drugi koniec pokoju, do okna, by oglądać fajerwerki. A więc stali przy tym stoliku sami.
-No to… Wszystkiego najlepszego w nowym roku. No i żeby było lepiej, od teraz i… - pokiwała głową i wtuliła się w niego, dźwigając głowę do góry i patrząc w jego skrępowane niebieskie oczy.
-Wygrania mistrzostwa, to mówię jako sztab szkoleniowy. Faktycznie, żeby było lepiej, ze wszystkim. – mruknęła - No szczęścia i zdrowia i… dużo uśmiechu, tak jak teraz. Dobrze?
-Obiecuję – uśmiechnął się jeszcze szerzej i oparł brodę o jej rude, lokowane dziś, włosy. A potem odsuwając się od niej, szybko ucałował ją prosto w usta. I zaraz wyszedł też z pokoju, zaszywając się jak dobrze słyszała w łazience.
-Nie pytajcie mnie, nie wiem, co się właśnie stało – wzruszyła ramionami i patrząc na ich dziwne miny, podeszła do wieży i włączyła ją z powrotem, a potem porwała swoją resztkę wina, które zaraz wypiła, ale i nalała sobie więcej – Pieprzyć to, bawmy się!

-Aaaaa! – usłyszała jakby czyjś krzyk, a ona od razu gwałtownie otworzyła oczy i już chciała zerwać się z łóżka, kiedy poczuła jak ktoś ją trzyma. Odwróciła się delikatnie w prawo, a przed sobą spostrzegła śpiącego Nowakowskiego. Chrząknęła, gdy zauważyła, w jakiej pozycji znajdują się na jej łóżku. Ona leżała wypięta tyłkiem w jego stronę, a ten mocno się do niej przytulał, jedną ręką trzymając za lewe biodro, drugą trzymając na jej prawej piersi. Zerknęła na ich nocne stroje – on w samych bokserkach, ona w krótkiej koszuli nocnej. Westchnęła, wyraźnie zawstydzona, a to wszystko jeszcze się spotęgowało, gdy zerknęła na podłogę, gdzie walały się ich ubrania.
-Cholera – mruknęła, gdy policzki zaczęły palić ją niemiłosiernie. Nie wiedziała czy coś się wydarzyło, czy… - Piotrek. Piotruś – szeptem spróbowała go przebudzić, ale ten jedynie coś mruknął – Puść mnie, muszę do łazienki.
-Ale wróć – wyjęczał i zaraz rozłożył się na plecach jak długi, zapadając się jeszcze bardziej w poduszkę. Oczywiście nie zmieścił się cały, dlatego nogi odrobinę mu z łóżka zwisały. Co nie zmienia faktu, że wyglądał doskonale. Niczym młody bóg…  
-Jezu, Nowaczyk skończ – mruknęła sama do siebie, zbyt szybko podniósłszy się z łóżka, bo mocno zakręciło jej się w głowie. Musiała jeszcze na chwilę przysiąść na łóżku, gdzie oczywiście Nowakowski zaraz do niej przylgnął. – Piotrek, puść.
W odpowiedzi znów tylko zamruczał i odsunął się pod ścianę, tym razem przekręcając się na brzuch. A ona tym razem powoli wstała z łóżka, by przełożyć ich rzeczy na obrotowe krzesło. A potem cicho, by nie wadzić śpiącemu siatkarzowi, podeszła pod zamknięte drzwi. Nacisnęła na klamkę i podążyła do kuchni, skąd słychać było głośne wrzaski.
-Nie krzyczcie tak! – syknęła, pojawiając się w jej drzwiach i obciągając krótką koszulę nocną – Co się stało właściwie?
-Spał w wannie, rozumiesz! Chociaż gdy kładliśmy się spać, a on pochrapywał na kanapie! – dalej denerwowała się Klaudia. – I jeszcze nic nie pamięta jak się przeniósł do łazienki!
-Jezu, nic wielkiego przecież, nie? – padła obok Kurka i zabrała mu kubek z wodą mineralną
-No niby nic, ale ja prawie na zawał padłam! – odezwała się teraz i Olga, która stała przy lodówce – Nie słyszałaś jak się wydarłam?
-No coś słyszałam, no ale próbowałam się wyplątać z łóżka – mruknęła zawstydzona.
-No właśnie, jak z Nowakowskim? Łóżko całe? – zaśmiała się blondynka, a reszta jej wtórowała.
-A dlaczego miałoby nie być całe?
-No Nowakowska… - wyjęczał Kurek – Nie wiem co wy wyrabialiście jak wszyscy zasypiali, no ale… - czuła jak robi jej się słabo.
-Ale co? – zapytała przygryzając wargę. – I dlaczego nazywasz mnie Nowakowska? - wszyscy nagle odchrząknęli, a potem wybuchli głośnym śmiechem. – No ej…
-Nic nie pamiętasz prawda? – usłyszała nagle i głos Maćka dochodzący z korytarza, a za nim i rechot Kosoka.
Pokręciła głową, a wszyscy wpadli w jeszcze większy chichot. Wszyscy się z niej naśmiewali, a jej wcale nie było do śmiechu. Zdenerwowana wstała i tak po prostu wyszła z kuchni, mimo że usłyszała za sobą krzyk Olgi, żeby wyluzowała.  Wpadła do pokoju, gdzie na jej łóżku siedział zaspany jeszcze Piotrek, który uśmiechnął się niepewnie. Usiadła obok niego.
-Hm? – mruknął, kiedy zakryła twarz poduszką i oparła się o ścianę. – Co jest? – znów pokręciła tylko głową, a siatkarz zaczął siłować się z jej poduszką – Przestań, puść ją. Dopuść powietrze, Inga… - kiedy udało mu się pochwycić małego jaśka w swoje dłonie spostrzegł, że po jej twarzy spływają łzy. – Co się stało? Mów mi tu i to zaraz.
-Bo ja nic nie pamiętam – wyjąkała – Nic, rozumiesz? Nie wiem, dlaczego spałam tu z Tobą, dlaczego jesteśmy razem tylko w bieliźnie. I dlaczego nasze ciuchy leżały na podłodze, jakbyśmy w drodze do łóżka się rozbierali… - wydukała, odwracając się do niego tyłem. – I jest mi teraz tak głupio, bo…
-Hej, hej, hej. Nie musi ci być głupio. – przytulił się do jej pleców i oparł podbródek na jej ramieniu. – Nie zrobiliśmy niczego złego, a przynajmniej nie wylądowaliśmy razem w łóżku.
-Jesteś pewien? – odwróciła się do niego i spojrzała prosto w jego niebieskie oczy – Bo jeżeli nie, to nie kłam. Nie zniosę tego. Powiedz mi prawdę, nawet jak chcesz to nazwij mnie łatwą, ale…
-Hej, przestań. Nie jesteś łatwa. Do niczego nie doszło. Kontrolowałem wszystko, bo właśnie nie chciałem sytuacji takiej jak ta. A wiedziałem, że tak będzie. Reszta bardzo na nas napiera… Ale Inguś, nie płacz, serio.
-Ty też? – wyjęczała, ocierając oczy.
-Co ja też?
-No… miałeś przeróżne teksty od nich wczoraj? – pokiwał głową – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-A ty?
-Bo… nie wiem, myślałam, że jak trochę się razem zabawimy, to odpuszczą, albo coś… A tu dziś w kuchni zrobili sobie ze mnie, z nas pośmiewisko, bo… Ja nic nie pamiętam i… - zamilkła – Opowiesz mi wszystko? Proszę. – westchnęła – Wiem, mogłam tyle nie pić, ale… Jak zwykle myślę za późno. Wybaczysz?
-Wybaczam, bo jeszcze nie będziesz mnie masować i co? A przecież życzyłaś mi złota… - roześmiał się, ale zaraz spoważniał – Dobra, słuchaj. Nic takiego się nie działo, tylko…
Kiedy zaczął opowiadać, ona poprawiła się na łóżku, siadając po turecku i jeszcze bardziej chłonąc każde jego słowo, które opowiadał z niemałym rozbawieniem widząc jej zszokowaną minę. A kiedy skończył streszczać jej dzisiejszą noc i kawałek poranka, znów zaczęła płakać. Tym razem ze śmiechu.
-I, co głuptasie? Co byś zrobiła gdybyś mnie nie miała?
-No nie wiem… A tak przynajmniej wiem, że wszystko jest w porządku i nasza przyjaźń nie jest zagrożona żadną wspólnie spędzoną nocą i… no i tak dalej – zakończyła swoją wypowiedź, kiedy widziała, że wystarczy tego tłumaczenia.
Roześmiał się tylko krótko, cały czas mierząc ją wzrokiem, po czym otworzył usta by coś jej odpowiedzieć, jednak nagle je zamknął, a potem nagle wstał i rzucił, że musi skorzystać z łazienki. I już go nie było. Tak jak wtedy, zaraz po północy…

6 komentarzy:

  1. A już miałam nadzieję, że dojdzie do jakiegoś wielkiego wyznania miłości ze strony Ingi lub Piotrka, a tu nic... Jeśli chodzi o znajomych, to takie teksty czasem mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc... Myślę jednak, że Inga i Piotrek prędzej, czy później będą razem... Osobiście mam nadzieję, że prędzej ;p
    Pozdrawiam, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz co? Mam ochotę walnąć się sztachetą/cegłówką/workiem cementu w łeb. Pisałam komentarz na komórce, bo komputer nie łączył mi z netem. Ok. Pisałam pół godziny, walnęłam odę do 'nie gorszej' i nacisnełam jeden przycisk, który wszystko zniszczył. I cały tekst poszedł się ... opalać. Ale okej, piszę raz jeszcze. Trzymaj kciuki, żeby się dodało.
    Więc tak. : KUREK, Chłopie! :D Widzę, że i on się tu pojawił, co mnie cieszy, bo wiadomo, ze on zawsze coś będzie kombinował. ;> Jako fotograf? Me gusta. I powiem Ci tak, że ja jako totalna antymistrzyni pisania mądrych rzeczy, pochwalam Cię za Kurka-fotografa! To było dobre! :D Dlaczego ja na to nie wpadłam? Eh. Bartosz jako paparazzi przebrany za kurkę, fachowa nazwa - pieprznik jadalny, buahhaha. ;D Rozwala mnie to. A chłopak sobie dorobi, na pewno na tych zdjęciach. ;> Wgl czy Bartosz spał w wannie? Czy tylko mnie się to uroiło? Czyżbyś skorzystała z wersji Dariusza w wannie w winem? Hahaha :3 Nie no, jak tak, too ta wanna serio musiała być duża. Skoro sam polski Balotelli [czy jak to tam się zwie] się zmieścił, no to fiu, fiu.:)
    Teraz właśnie próbuję sobie odtworzyć, co pisałam w tamtym komencie i tak myślę, myślę.. coś tam o miłości było. Ale najpierw o zabawie.
    Nowy rok. <3 Na temat Świąt się wygadałam tamtym razem, teraz będę nawijać makaron na paczadła o nowym roku. No to kocham nowy rok. A i nienawidzę nowego roku, bo jestem wtedy starsza o rok.
    Dalej. Impreza z przyjaciółmi, z której cokolwiek pamiętają tylko wybrani - haha, zawsze genialne! A podobno najlepsza jest ta impreza, z której nie pamięta się nic. No to Indzie się udała ta balanga. :D
    A ci znajomi powinni się ogarnąć. Bo to, że chcą mieć nowa parkę w paczce, to nie jest żaden argument, o! A zakochani sami mają do tego wszystkiego dojść. I żadna presja na pewno im nie pomoże. Ja rozumiem takie zachowanie, jak delikatne wypchnięcie do tańca przez kolegę, ale no bez przesady.. Bo prawdziwa miłość to niewymuszona miłość. - źródło: skarbnica mądrości, która już nie było używana daaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaawno, Agaty.
    Czy Ty naprawdę chcesz mnie zgorszyć? Jak on leżeli?! Hahaah :3 Dobra, moja wyobraźnia tu sobie chyba ciut za dużo wyobraziła, ale pomińmy to moze.I mówiłam, że nie będę Ci go podrywać za banany i Dzika też zdradzać nie będę, ale 'młody bóg' - weź tak nie pisz, bo kocham go jeszcze bardziej, no! ; D Oszczędź mi wzdychania do niego, hahahahahahha. :D Generalnie to nie wiem, co jeszcze mam napisać. Liczę, że będzie romantycznie jeszcze nie raz, nie dwa. No i mają się zejść i być razem, ale tak będzie, mam nadzieję. :D Bo jeśli nie,to szykuj się na godzinne przesłuchania na wywiaderze. W ogóle zdałam sobie sprawę, że każdy może przeczytać mój komentarz, więc może skończę to i zaproszę Cię do siebie na 7 love-scars.blog.onet.pl - Igła na Rekinie, czyli innego końca świata nie będzie. :D Pozdrawiam i baju. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam zacną autorkę tego cudownego dzieła ;D Nie ma to jak dobre wejście. Wpadłam tu podczas mojego cotygodniowego obchodu blogów wcześniej mi nieznanych i jak widać zostałam na dłużej. Nadrobiłam wszystko wczoraj, ale nie miałam siły napisać czegokolwiek, a co dopiero mówić o jakimś komentarzu na poziomie. Wpadłam więc dziś, żeby skrobnąć coś madrego, a tu nowy rozdział. Milusio. Już nie będę wracać do poprzednich. Zacznę od teraz. Powiem tylko, że fajnie mieszasz przeszłość z teraźniejszością. Znajomość Ingi i Piotrka się rozwija powolutku i spokojnie. Chociaż zaczęła nieciekawie. Liczyłam na jakieś słodkie wyznania w tym rozdziale, ale co tam. Co nagle to po diable. Niech się wszystko toczy swoim rytmem. Przebudzenie ciekawe xd Nie powiem. A przyjaciele wiadomo zawsze chcą jak najlepiej. A że czasami przesadzają, to trudno. Przecież i tak ich kochamy. Mam wrażenie, że Seweryn jeszcze coś namiesza. Ale mają siebie, więc jakoś dadzą radę. Z niecierpliwością czekam na kolejny. Jeśli możesz, to informuj mnie o nowościach na gg (1324793). Tylko za pierwszym razem podpisz się nickiem ;) A jeśli masz ochotę, to zapraszam na www.bezsennosc-w-warszawie.blog.onet.pl :) Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. To ja wpadam na bloga i zostaję. I mimo iż nie nadrabiałam rozdziałów to rozumiem o co chodzi xD Wszyściutko ^^ I szczerze powiedziawszy to świetne jest to opowiadanie! Inga tak słodko martwi się o Pitera. Tak serio to totalnie mnie wkurzyli ich przyjaciele, że się tak z nich śmiali, bo to trochę nie za ładnie. No trudno. Z niecierpliwością czekam na następny. I jeżeli możesz to informuj mnie o nowościach na 41013638.
    I oczywiście zapraszam również do siebie na www.ucieczka-od-mysli.blog.onet.pl i www.krzyk-w-samotnosci.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. och, och. a już myślałam, że coś się wydarzyło, no ale... trudno. czeeeeeść Kurek, zmieniasz profesję? a przyjaciółki nieładnie, nieładnie, żeby Indze dogadywać, no ale czują przecież co wisi w powietrzu.
    wiem, że w tym komentarzu nie ma ładu ani składu, ale trzeba mi wybaczyć, jeszcze jestem zawiana po wczorajszych urodzinach.
    no i zapraszam na dwunastkę na bez-ciebie-znikam.
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  6. O jak miło poczytać coś z polskimi bohaterami! Poczułam się tak swojsko xd A tak poważnie, to świetnie piszesz. Fabuła wciągająca. Najbardziej polubiłam Ingę ; ) Nie wiem, czemu, ale po prostu przypadła mi do gustu ; )
    P.S Możesz powiadamiać o nowych?
    Pozdrawiam.
    zabijam-samotnosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń